wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 691), 2017-10-20
Piaseczno jak Legia z Celtikiem
PIŁKA NOŻNA, OKRĘGOWY PUCHAR POLSKI, MKS II PIASECZNO – ZNICZ PRUSZKÓW 0:3 (walkower) Na niewiele zdały się ostatecznie boiskowe wysiłki zespołu Bartosza Kobzy. MKS II Piaseczno wprawdzie pokonał Znicz II Pruszków w spotkaniu ćwierćfinałowym 3:1 (po trzech trafieniach Patryka Kościanka), ale ostatecznie... do dalszej rundy rozgrywek awansował jednak Znicz
Mazowiecki Związek Piłki Nożnej zdecydował o przyznaniu walkowera dla gości po tym jak w barwach biało-niebieskich wystąpiło czterech zawodników z pierwszej drużyny Piaseczna. Jak się okazało, regulamin dopuszcza możliwość gry jedynie trzech piłkarzy z zespołu występującego na co dzień w wyższej lidze.
– Odpadliśmy nie z naszej winy – uważa Bartosz Kobza, trener MKS II Piaseczno. – Konrad Drązikowski, nasz bramkarz, grał w pierwszym meczu pucharowym z Józefovią Józefów i powinien być traktowany jako zawodnik drugiego zespołu. Pojechał później na mecz pierwszego zespołu z Gromem i już wtedy powinien być walkower dla Gromu, a nie było. Związek jest więc niekonsekwentny, ale bramkarz jest zwykle traktowany jako zawodnik, który może bronić i w pierwszej i w drugiej drużynie. Dlaczego dali walkower nam, a nie dali pierwszemu zespołowi? Uważam, że MZPN nas oszukał. Można się odwołać od tej decyzji, ale po co? Po co w ogóle grać jeżeli każdy ustala sobie swoje przepisy?
Sytuacja ta przypomina nieco nieszczęście Legii Warszawa w 2014 roku, która - walcząc o Ligę Mistrzów z Celtikiem Glasgow - była wyraźnie lepsza na boisku, ale została ukarana walkowerem za wystawienie (nieuprawnionego do gry) Bartosza Bereszyńskiego. Tego typu błędy zdarzają się więc na różnych poziomach rozgrywkowych. Co ciekawe, Znicz zagra teraz od razu w finale Okręgowego Pucharu Polski na Mazowszu, bo w drugim ćwierćfinale doszło do jeszcze większego kuriozum. W meczu Huraganu Wołomin z Drukarzem Warszawa MZPN zarządził... obustronny walkower, bo w obu zespołach zagrali nieuprawnieni piłkarze. Znicz trafił z kolei w półfinale na wolny los i może już o myśleć o wielkim finale.
Grzegorz Tylec