wydanie otwockie (nr 576), 2015-05-22
Maliszewski czeka na wyrok
POWIAT GRÓJEC W poniedziałek (18 maja) przed południem odbyła się kolejna, trzecia już rozprawa we wznowionym procesie Mirosława Maliszewskiego. W ubiegłym roku poseł na Sejm RP został skazany nieprawomocnym wyrokiem na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata i pokrycie kosztów sądowych. Obie strony odwołały się od tego wyroku do wyższej instancji. 30 września ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Radomiu skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia
Przypomnijmy, Maliszewski został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową Radom - Wschód o to, że „w celu osiągnięcia korzyści majątkowej podrobił, w celu użycia za autentyczny, wniosek o przyznanie płatności bezpośredniej za 2010 r., fałszując podpis swojej żony, a następnie tak sporządzony wniosek przedłożył do Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa w Nowej Wsi w celu uzyskania dla niej płatności do działek rolnych o pow. 17,02 ha w kwocie 9 566,77 zł po przewidzianym przepisami terminie”.
Na polecenie żony
Poseł i jednocześnie przewodniczący Związku Sadowników RP od początku przyznaje, że wniosek podpisał nazwiskiem i imieniem żony, ale za jej zgodą, wręcz poleceniem.
W miniony poniedziałek sprawa nie znalazła rozstrzygnięcia. Obie strony pozostały przy swoich argumentach, co wyrażone zostało w mowach końcowych prokuratury i adwokatów. Wyrok zostanie ogłoszony na następnej rozprawie.
Nie czuje się winny
Poseł Mirosław Maliszewski nie chciał komentować ani przebiegu procesu, ani swych odczuć co do jego zakończenia. Jeszcze raz stwierdził, że nie czuje się winny, gdyż dopłata do gospodarstwa prowadzonego przez jego żonę Annę należała się.
Oskarżenie - zdaniem posła - ma podtekst polityczny. Sprawy przecież w ogóle by nie było, gdyby parlamentarzysta złożył na wniosku podpis: z upoważnienia – Mirosław Maliszewski.
To raczej wykroczenie
W polskiej jurysdykcji ostatnich lat jest zresztą tendencja, aby tego rodzaju sprawy kwalifikować jako mało szkodliwe społecznie wykroczenia, jeżeli oczywiście nie pociągają za sobą negatywnych skutków prawnych. W tym wypadku czyn nie był ani niebezpieczny, ani szkodliwy społecznie. Czy jednak sąd przyjmie tę argumentację..?
Leszek Świder