wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 906), 2022-07-01
Pozostał duży niedosyt
PIŁKA NOŻNA, BARAŻE O TRZECIĄ LIGĘ, MKS PIASECZNO – MŁAWIANKA MŁAWA 2:2, MŁAWIANKA MŁAWA – MKS PIASECZNO 3:1 Niestety, pomimo bardzo udanego sezonu 2021/2022 biało-niebieskim nie udało ostatecznie awansować do trzeciej ligi. Podopieczni Arkadiusza Modrzejewskiego musieli w decydujących spotkaniach barażowych uznać wyższość rywali z Mławy
Piasecznianom mógł paradoksalnie zaszkodzić fakt, że... zbyt wcześnie zapewnili sobie pierwsze miejsce w drugiej grupie mazowieckiej czwartej ligi. Ostatnie ligowe spotkania nie miały już bowiem aż tak dużego ciężaru gatunkowego jak wcześniejsze mecze i być może w grę zespołu wkradło się wówczas, nawet podświadomie, pewne boiskowe rozluźnienie. Tymczasem Mławianka biła się o, dające prawo udziału w barażach, zwycięstwo w swojej grupie do ostatniej ligowej kolejki, w której to – dość zresztą niespodziewanie – pokonała na wyjeździe Ząbkovię Ząbki 3:1, rzutem na taśmę wyprzedzając swojego bezpośredniego rywala. Piłkarze z Mławy byli więc ciągle „w gazie”, a biało-niebiescy nie byli już – jak się miało okazać - w aż tak dobrej formie jak choćby w spotkaniu z Sulejówkiem, gdzie grali szybko, pewnie i skutecznie.
Remis u siebie
Na spotkanie w Piasecznie zarząd MKS-u zdecydował się wprowadzić bilety w cenie 20 złotych, ale zainteresowanie barażem było tak duże, że rozeszły się one szybko i bez problemów. Na stadionie pojawiła się też ochrona, przed nim policja, a sporo kibiców oglądało również pojedynek... zza stadionowego płotu. Kibice gości również się pojawili, choć nie jako grupa formalna, wobec czego przeznaczona dla przyjezdnych fanów „klatka” świeciła tego dnia pustkami.
Baraż numer jeden lepiej rozpoczęli goście. Wysoki pressing przyniósł efekty już w 8. minucie gry. Po ładnym rozegraniu Szymon Masiak nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Władysławem Palamarem, uderzył przytomnie nad nim i zrobiło się 0:1. W 20. minucie, po sporym zamieszaniu w polu karnym, szczęście uśmiechnęło się jednak do gospodarzy. Tymoteusz Barwiński uderzył mocno, jego strzał został zblokowany, ale piłka poleciała tak „chytrym” lobem, że wpadła za kołnierz golkiperowi Mławianki. Od tego momentu Piaseczno wyraźnie złapało wiatr w żagle i było coraz groźniejsze. Szansę na objęcie prowadzenia mieli Kamil Matulka i Szymon Wiejak, ale sztuka ta udała się dopiero Michałowi Suchankowi, który w 42. minucie – po dynamicznej akcji środkiem boiska – pewnym uderzeniem posłał piłkę do siatki.
Wydawać by się mogło, że Piaseczno panuje na boisku i w drugiej połowie pójdzie za ciosem. Z każdą kolejną minutą gry to jednak goście sprawiali korzystniejsze wrażenie. W 60. minucie, po rzucie wolnym i zamieszaniu w polu karnym, Michał Komorowski doprowadził do remisu. Piłkarze z Mławy byli lepsi już do końca tego meczu i Piaseczno miało sporo szczęścia, że go nie przegrało. Sporo kontrowersji wzbudziła zwłaszcza nieuznana bramka po rzucie wolnym, w której sędzia pokazał pozycję spaloną. Zdaniem gości, ale i wielu postronnych obserwatorów arbiter powinien był w tej sytuacji wskazać na środek boiska. Do końca meczu wynik już się jednak nie zmienił i sprawa awansu do trzeciej ligi pozostawała otwarta.
Goście lepsi w rewanżu
Spotkanie w Mławie lepiej rozpoczęli piłkarze z Piaseczna. Biało-niebiescy mieli więcej z gry i byli bardzo bliscy wyjścia na prowadzenie – zwłaszcza w 18. minucie. Po świetnym dośrodkowaniu Suchanka głową uderzał Konrad Rudnicki, ale piłka zatrzymała się na słupku. Piasecznianie mogli łapać się za głowy, a tymczasem... gola strzeliła Mławianka. Po dośrodkowaniu z prawej strony precyzyjnym uderzeniem głową pokonał Palamera bohater tego meczu Joao Odilon i znów trzeba była odrabiać straty.
Niestety, druga połowa rozpoczęła się źle dla gości. Po ładnej akcji miejscowych Odilon uderzył tuż przy rogu i sytuacja biało-niebieskich zrobiła się bardzo trudna – tym bardziej, że Mławianka była bliska trzeciego gola i tym samym zamknięcia tego spotkania. Odilon trafił jednak tym razem w poprzeczkę, a Piaseczno wcale nie zamierzało się poddawać. W końcu, nadzieję przywrócił gościom Barwiński, strzałem z bliska dając kontakt w 60. minucie. Przełomowym momentem spotkania była jednak akcja z 74. minuty. Po rzucie wolnym dla Piaseczna piłka najpierw trafiła w poprzeczkę, a potem – sobie tylko znanym sposobem – zdołał ją odbić bramkarz miejscowych. Nikt z obserwatorów tego widowiska nie miał najmniejszych wątpliwości – to powinien być gol na 2:2!
Biało-niebiescy nie grali źle, ale po raz kolejny sprawdziło się tego dnia stare piłkarskie porzekadło o tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 82. minucie Kamil Ziemnicki faulował w polu karnym wychodzącego na czystą pozycję napastnika Mławianki, a sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Z jedenastu metrów nie pomylił się z kolei Maciej Rogalski i... miejscowi mogli już w zasadzie świętować awans. Piaseczno walczyło wprawdzie ambitnie do końca, ale nie zdołało już odwrócić losów tej rywalizacji. Na wymarzoną trzecią ligę MKS będzie więc musiał poczekać przynajmniej do końca kolejnego sezonu.
Grzegorz Tylec