wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 897), 2022-04-15
Gosirki lepsze, ale tylko... po przerwie
PIŁKA NOŻNA, IV LIGA KOBIET, KS GOSIRKI PIASECZNO – MKS POLONIA WARSZAWA 1:4 Gosirki odważnie podeszły do spotkania z wiceliderem czwartej ligi. Niestety, doświadczone przyjezdne bezwzględnie wykorzystały większość błędów miejscowych i już do przerwy praktycznie zapewniły sobie trzy punkty
Podopieczne Magdaleny Dudek i Kai Ożgo nie zamierzały czekać na to co zrobią rywalki i już od pierwszych minut spotkania ruszyły do przodu. Polonistki przyjęły natomiast bardzo prostą taktykę – długą piłkę zagrywaną za wysoko ustawione Gosirki. I choć sędzia liniowy bardzo często podnosił tego popołudnia chorągiewkę pokazując pozycję spaloną, to jednak już pierwsza sytuacja dla warszawianek – kiedy pułapka ofsajdowa się nie udała – przyniosła im gola. A kiedy w prosty sposób, po utracie równowagi przez bramkarkę Roksanę Piechal, zrobiło się – praktycznie z niczego – 0:2, Gosirki przeżywały bardzo trudne chwile. Nasze zawodniczki miały problemy z wymienieniem kilku podań, a odbiory piłki skutkowały natychmiastowymi stratami. Polonia nie grała z kolei nic wielkiego, ale jeszcze do przerwy... strzeliła następne dwie bramki – najpierw po rzucie karnym, a potem wykorzystując sytuację sam na sam.
Na szczęście po przerwie Gosirki zaczęły grać znacznie lepiej i w końcu stwarzać sytuacje do zdobycia gola. Wreszcie, po rzucie rożnym, ładnym uderzeniem głową popisała się Marta Łukasiak, a zdobyta bramka wyraźnie dodała wiatru w żagle miejscowym. Pomimo kilku dogodnych okazji nie udało się już jednak zmniejszyć rozmiarów porażki, choć trzeba oddać Polonii, że także i Piechal miała w drugiej połowie sporo pracy.
Zuzanna Wiśniakowska, piłkarka KS Gosirki Piaseczno:
- Pierwsza połowa do zapomnienia, w drugiej już było lepiej. Szkoda, że nie udało się zagrać całego meczu tak jak drugiej połowy. Problemem była strata czterech bramek w 45 minut. Brakowało dokładności, komunikacji i chęci gry. Na drugą połowę wyszłyśmy i pokazałyśmy już lepszą grę i większą dokładność, a co najważniejsze - chęć do gry i walki o każdą piłkę.
Grzegorz Tylec