wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 814), 2020-06-19
PSZOK nie przyjmuje wszystkiego
LESZNOWOLA – W sobotę czekałem półtorej godziny, aby zostawić w PSZOK-u odpady – skarży się pan Marek. - Na końcu dowiedziałem się, że za stare szyby muszę zapłacić 500 zł, a za trochę zużytych przewodów i węży ogrodniczych prawie 1000 zł
- PSZOK działający w Kolonii Warszawskiej przy alei Krakowskiej to jakiś horror – uważa pan Marek. - Sobota, żar leje się z nieba, a ja stoję ponad godzinę w kolejce. Koniec końców okazuje się, że nie mogę oddać odpadów pochodzących z gospodarstwa domowego za darmo, bo to nie są rzekomo odpady komunalne. Zabrałem je więc z powrotem. Oddam, jak zmienią się przepisy. Te, które obecnie obowiązują, są beznadziejne.
Gmina potwierdza, że w ostatnim czasie do PSZOK-u trzeba było stać w kolejce. W związku z tym wprowadzono nowe regulacje. - W celu usprawnienia działania punktu wszystkie osoby chcące zostawić tam odpady powinny je najpierw posegregować – radzi wicewójt Marcin Kania. Teraz na teren PSZOK-u może wjechać tylko jeden samochód, a wjazd ostatniego pojazdu jest możliwy najpóźniej 30 minut przed zamknięciem punktu. Zapytaliśmy firmę Jarper, obsługującą lesznowolski PSZOK, dlaczego mieszkaniec nie mógł zostawić w punkcie wszystkich odpadów. - O tym, które odpady są przyjmowane bezpłatnie decyduje gminny urzędnik, który w każdą środę i sobotę jest obecny na PSZOK-u – mówi Jarosław Perzyna, właściciel Jarpera. Leszek Kilanowski, kierownik gminnego referatu gospodarki odpadami komunalnymi zaznacza, że o tym które odpady są przyjmowane na PSZOK decyduje regulamin. - Trudno szyby pochodzące ze starej szklarni traktować jako odpad komunalny – mówi. - Co do węży ogrodniczych, to nie czepiamy się jak ktoś oddaje jeden wąż. Jeśli jednak dochodzą do tego inne problematyczne odpady to ich bezpłatnie nie przyjmujemy. Wszystko rozbija się o koszty, bo później za te odpady muszą zapłacić wszyscy mieszkańcy.
Tomasz Wojciuk