wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 736), 2018-10-05
Nie chce mieszkać przy ruchliwym skrzyżowaniu
PIASECZNO Dom, w którym mieszka Włodzimier Dębski stoi zaledwie kilku metrów od przebudowywanego właśnie skrzyżowania przy cmentarzu komunalnym. Mężczyzna twierdzi, że odczuwa z tego powodu uciążliwości. Chce, aby Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich wykupił jego nieruchomość
Niewielki dom stoi na skrzyżowaniu ulic Okulickiego i Julianowskiej, naprzeciwko cmentarza. - Prawdziwy koszmar zaczął się dla nas wraz z przebudową drogi 721 – mówi Włodzimierz Dębski. - Niedługo będzie przebiegać tu dwupasmowa arteria i znacznie zwiększy się ruch. Ale już teraz dobrze to nie wygląda.
Nasz czytelnik ocenia odległość od domu do przebudowywanego właśnie skrzyżowania. - Tu nie ma więcej niż 5 m, a to wbrew obowiązującym przepisom – mówi. - Jednak hałas i spaliny to nie wszystko. Dochodzą jeszcze kwestie bezpieczeństwa. Tutaj non stop są wypadki i stłuczki, w ciągu tygodnia dochodzi do 3-4 zdarzeń. Boję się, że w końcu jakaś ciężarówka wjedzie w dom i zginę we własnym łóżku.
Kolejną kwestią, która uprzykrza życie całej rodzinie Dębskich są problemy z wyjazdem na ulicę Julianowską. Po przebudowie mogą oni skręcać tylko w prawo, bo naprzeciwko ich bramy jest podwójna ciągła. Z kolei podczas wjeżdżania na posesję, muszą zajeżdżać z drugiej strony, od ulicy Geodetów, bo skręcając w lewo od Okulickiego łamaliby przepisy. - Nasze warunki życia bardzo się pogorszyły, ale – jak się dowiedzieliśmy – nikt nie rozważa wykupu naszej nieruchomości chociaż przed rozpoczęciem inwestycji była o tym mowa – dodaje pan Włodzimierz.
Przebudowa drogi 721 od ulicy Julianowskiej do Mleczarskiej rozpoczęła się w ubiegłym roku i odbywa się etapami. - Na skrzyżowaniu Julianowskiej i Okulickiego została do ułożenia jeszcze warstwa ścieralna – informuje Monika Burdon, rzeczniczka prowadzącego inwestycję Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. - Powinno to zostać zrobione do połowy października. Wówczas organizacja ruchu zmieni się i będzie on odbywał się obiema nitkami.
Wówczas skrzyżowanie zacznie normalnie funkcjonować, bo teraz – ze względu na ograniczenia – często dochodzi tam do niebezpiecznych sytuacji, a ciężkie samochody i autobusy mają problem z manewrowaniem, rozjeżdżając krawężniki. Dla Włodzimierza Dębskiego rzeczniczka nie ma dobrych wieści. - Zgodnie z obowiązującym prawem o realizacji inwestycji, wykupujemy tylko tyle terenu, ile jest nam niezbędne i ani metra więcej
– dodaje Monika Burdon. - Wszystkie parametry i obszar, jaki zajmie inwestycja, określa się na etapie przygotowywania projektu. Dziś nie mamy już możliwości wykupienia tej nieruchomości – twierdzi.
Tomasz Wojciuk