wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 609), 2016-02-05 Stare problemy nowej dyrektor Kilka miesięcy temu nowym dyrektorem Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego w Piasecznie przy ul. Fabrycznej 1 została Marta Dorociak-Burza, która zastąpiła na tym stanowisku doktora Jerzego Łączyńskiego. Ta zmiana odbiła się szerokim echem w środowisku lokalnym. Pacjenci obawiali się sprywatyzowania przychodni, personel – masowych zwolnień. Rozmawiamy z nową dyrektor o sytuacji zastanej w placówce, najbardziej palących problemach i sposobach ich rozwiązania
Dlaczego zdecydowała się pani przystąpić do konkursu na dyrektora przychodni?
Wiedziałam, że gminie zależy na tym, aby nieco unowocześnić funkcjonowanie placówki. Przystąpiłam do konkursu bo miałam doświadczenie wyniesione z pracy w szpitalu św. Zofii w Warszawie oraz szpitala przy ul. Mickiewicza w Piasecznie, gdzie byłam zastępcą dyrektora ds. administracyjnych.
Wiele osób mówiło, że zmiana na stanowisku dyrektora podyktowana jest względami politycznymi...
Nie ukrywam, że cała procedura i postępowanie po konkursie wzbudziły moje wątpliwości. To, co mówił doktor Łączyński oraz plotki wśród personelu, który był straszony moją osobą, nie nastrajały optymistycznie. Pracownicy obawiali się sprywatyzowania placówki, zmniejszenia wynagrodzeń i większego obciążenia obowiązkami. Wszystko okazało się nieprawdą.
Czy zakres usług przychodni
zmienił się?
W zasadzie nie. W większości publicznych placówek medycznych bazę do funkcjonowania stanowi kontrakt z NFZ-em. Szczególnie dotyczy to placówek podstawowej opieki zdrowotnej. Przez wiele lat nasza przychodnia opierała się na POZ-ie i pediatrii, z małą ilością dodatkowych specjalizacji. Ze względu na pewnego rodzaju uwarunkowania polityczne, są kłopoty z występowaniem o nowe kontraktowanie. Więc na razie skupiamy się na tym, co jest. Póki co podsumowaliśmy i zakończyliśmy pracę w pewnych obszarach, co być może pozwoli w przyszłości wystąpić o rzeczy, które kiedyś tutaj były. Myślę tu o protetyce. Mamy zespół lekarzy, ale przez pewne niedociągnięcia czy niedopatrzenia ten kontrakt półtora roku temu został utracony.
Jaki był stan finansów placówki w momencie objęcia przez panią stanowiska dyrektora?
Bardzo dobry. Patrząc na podsumowanie 2015 roku muszę powiedzieć, że bilans jest naprawdę korzystny. Pod tym względem poprzednia kadra zarządzająca spisała się dobrze i nie mam jej nic do zarzucenia.
A co w pani opinii nie funkcjonowało jak należy?
POZ funkcjonował dobrze. Brakowało natomiast internistów, a kadrę medyczną można było nieco odświeżyć. Ale to problem w wielu tego typu placówkach. Dla lekarzy państwowa przychodnia jest mniej atrakcyjna niż prywatna. Od kilku miesięcy mamy nowego internistę. Moja zastępczyni ds. medycznych również będzie pracowała na pół etatu jako internista. Więc przybyło nam w sumie 1,5 etatu i szukamy dalej. Tym bardziej, że kilku lekarzy w wieku emerytalnym chciałoby odejść lub zmniejszyć wymiar zatrudnienia.
Czy problem kolejek do rejestracji został rozwiązany?
Pracujemy nad tym. O zwiększeniu liczby internistów już mówiłam. Do końca miesiąca zostanie uruchomiona centrala telefoniczna, która została wcześniej zakupiona, ale nie była wykorzystywana. Będzie „kolejkowanie” połączeń, co zmniejszy irytację pacjentów, zostanie usprawniony także system rejestracji. Chcę, aby w okresach zwiększonej zachorowalności, więcej osób odbierało telefony. Chcemy uruchomić też stronę internetową, poprzez którą będzie można zapisać się na wizytę. Inny sposób na rozładowanie kolejek, to możliwość zapisywania się do lekarzy z pewnym wyprzedzeniem. To również zostanie wprowadzone, ale najpierw chciałabym przeprowadzić konsultacje z personelem medycznym.
Czy wprowadziła pani jakieś zmiany kadrowe?
Po ogłoszeniu wyniku konkursu odszedł główny księgowy i naczelna pielęgniarka, którzy byli bliskimi współpracownikami doktora Łączyńskiego. Jeśli chodzi o personel medyczny, to tu żadnych zwolnień nie było.
Czy warunki zatrudnienia personelu zmieniły się?
Nie.
Podobno w przychodni kulały procedury zamówień publicznych...
Rzeczywiście były pewne luki w dokumentacji. Znalazłam dokumenty dotyczące zaledwie jednego postępowania przetargowego, laboratorium nie miało żadnej umowy z podwykonawcami. Wszystko było rozstrzygane z wolnej ręki, bez wymaganych ustawą procedur przetargowych i konkursowych. Brakuje też umów.
Czy w związku z tym doszło do złamania prawa?
W moim przekonaniu to raczej niedociągnięcia. Różnego rodzaju usługi czy sprzęt nie były przepłacane. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Pewne rzeczy nie były po prostu usystematyzowane.
Czy w ramach przychodni można wprowadzić pewne usługi odpłatnie, np. zwiększyć liczbę specjalistów?
W momencie, gdy jest to finansowane przez NFZ – nie. Bo to jest dublowanie usług. Mamy w przychodni specjalistów chirurgów i ginekologów. Chcemy w przyszłości pomyśleć o rehabilitacji i kardiologii, ale tu pojawia się pytanie co stanie się dalej z NFZ-tem. A tego dziś nie wie chyba nikt.
Tomasz Wojciuk Komentarzenick: Kuc, 2016-05-11 19:54:34 No i można się na Fabrycznej dostać do lekarza jak w prywatnej lecznicy? Można! Od tygodnia funkcjonuje rejestracja telefoniczna jak w Bonderze. Dzwonisz na infolinię i konsultantka mówi dokładnie o której godzinie należy się zgłosić do danego gabinetu. Kolejek nie ma, a lekarze przyjmują w miarę punktualnie. Ale dla amatorów dawnych porządków dodam, że resztki starych bab biadolących i próbujących się wepchnąć do gabinetu jeszcze może spotkać. nick: Zaskoczona, 2016-05-13 10:35:41 Nie do WIARY, już dzwonię........jeszcze miesiąc temu Bombę bym podłożyła nick: Zaskoczony, 2016-07-18 15:29:15 Próbowałem się umówić 2 tygodnie temu i... 30 minut czekałem na słuchawce... Ale za to muzyka ładna i miły głos mówi ile telefonów w kolejce przed nami... nick: Czytelnik, 2016-07-20 13:47:14 Najgorzej jest kiedy już jestem pierwszy w kolejce, a tu co??? połączenie przerwane. Panie w recepcji zagubione, nie które naprawdę nie powinny tam pracować. nick: Kuc, 2016-07-22 17:21:02 Rano może i jest ciężko się dodzwonić, ale po 10 od razu konsultantka odbiera. Ja byłem skazany udać się do przychodni 3 razy w przeciągu miesiąca i bez problemu się dostawałem. Najdłużej czekałem przed gabinetem 20 minut po ustalonym czasie, co jest moim zdaniem dopuszczalne, tym bardziej ze lekarz miał jakiś naprawdę ciężki przypadek bo bieganie było. nick: Fox, 2016-07-29 22:00:47 Zmiany w przychodni jakieś są, ale to za mało, po kimś młodym, wykształconym i z ambicjami oczeklwałem znacznie więcej... nick: Kuc, 2016-08-03 16:45:40 Dziś rano dzwonię - godzina 7:05 - głos w słuchawce odpowiada ze przede mną jest 19 osób czekających na rejestrację do internisty. Godzina 7:40 znów dzwonię - czekających jest przede mną 14. O godzinie 8:20 dzwonię ponownie i od razu pani odbiera zapisując mnie do lekarza na 12:00. Przed gabinetem jestem 11:50, dwie minuty później wchodzę.
Ja naprawdę nie wiem skąd te skargi? No, chyba że jeśli kogoś dopadnie przeziębienie, to musi on koniecznie dostać się do doktora Kowalskiego, bo on już tyle lat mnie leczy i najlepiej zna moje smarkania, i żaden inny nie będzie potrafił zapisać mi aspiryny tak jak on. dodaj komentarz komentarz będzie widoczny po akceptacji przez administratora
|