wydanie otwockie (nr 579), 2015-06-26
MKS Grójec najlepszy w Pierwszym Koszykarskim Kroku
GRÓJEC - Właśnie się obudziłem, ale łzy w oczach mam do tej pory. I to nie dlatego, że wygraliśmy, ale dlatego że spełniło się moje marzenie – hala w Grójcu ożyła... po raz pierwszy, kiedy ja tam byłem – napisał następnego dnia po finale Pierwszego Koszykarskiego Kroku w Grójcu trener Dariusz Fijałkowski
I dalej dodaje: - To był niesamowity mecz! Niesamowity turniej! Jestem dumny, że jestem grójczaninem! Mecz był po prostu cudowny i niech żałuje każdy, kto nie poświęcił tego popołudnia na to, aby przyjść i oglądać go z nami. Przegrywaliśmy do przerwy 19 punktami, ale chłopcy pokazali grójecki charakter. To była niesamowita pogoń i... zwycięstwo 48-46!
O krok od porażki
Radość trenera była uzasadniona. Wprawdzie w pierwszym spotkaniu grójczanie rozgromili UKS OSiR Trójkę z Żyrardowa 66:41, ale finałowym rywalem okazał się MKS Piotrkówka z Radomia. Chłopcy z Piotrkówki sprawili niespodziankę pokonując w spotkaniu eliminacyjnym „Czarne koszule”, czyli, warszawską Polonię.
Wydawało się, że gospodarze nie mają większych szans w starciu z radomską drużyną. Do przerwy wynik sugerował nawet, że może dojść do pogromu. Nie wiemy, co powiedział młodym koszykarzom trener, jak zmobilizował ich do walki, ale na drugą połowę wyszła zupełnie odmieniona drużyna.
Wspaniała pogoń
Tak jak napisał już szkoleniowiec, to była wspaniała gra, szaleńcza pogoń zwieńczona sukcesem. Nie trzeba chyba opisywać, co działo się na widowni, a później na parkiecie hali Spartakus. Takich emocji, tak wyrażanej radości i spontanicznego szczęścia młodych koszykarzy i ich rodziców w tej hali chyba jeszcze nie było...
Najlepsi
Dodajmy tylko, że MVP turnieju został Dawid Orzechowski. W pierwszej piątce imprezy znaleźli się Marcel Dąbkowski i Jaś Kozłowski. Najlepszym zawodnikiem drużyny wybrano Norberta Kalicińskiego, a MVP w poszczególnych meczach: Artura Niemca i Jakuba Pakułę.
W przerwie między spotkaniami rozegrano turniej rzutów do kosza. Jego zwycięzcą wśród chłopców został Antek Juraszewski. Oczywiście nie rzucano z linii rzutów osobistych, tylko prawie spod kosza, aby szkraby mogły dorzucić piłkę do obręczy.
Leszek Świder