wydanie otwockie (nr 558), 2014-12-19
Zagospodarowanie Słomczyna jest najważniejsze
Z Jackiem Stolarskim, burmistrzem Grójca wybranym na kolejną kadencję, rozmawia Leszek Świder
Uzyskał pan ponad 60-procentowe poparcie mieszkańców w wyborach na burmistrza miasta i gminy Grójec. W radzie miasta opozycję reprezentuje zaledwie kilka osób. Dawniej powiedziano by, że zdobył pan władzę absolutną...
Zdaję sobie sprawę, że pan żartuje. W naszym systemie demokratycznym to absolutnie niemożliwe. Cieszę się oczywiście, że mam tak duże poparcie społeczeństwa. Liczę też na dobrą, konstruktywną współpracę z radą miasta. Powiem szczerze, że byłem już trochę zmęczony nieustanną walką przez poprzednie dwie kadencje. Gdyby jeszcze opozycja wnosiła jakiś pozytywny element do rozwoju miasta i gminy... Niestety, była to opozycja typu: nie, bo nie. Mam nadzieję, że w nadchodzącym czteroleciu wszystkie siły będą skierowane na rozwój gminy, a nie na bezsensowne kłótnie, utarczki słowne i kłótnie.
Podstawą demokracji jest konstruktywna opozycja. W przypadku Grójca będzie to raczej iluzoryczne ciało. Tym bardziej, że po mądrym (mówiono też o przebiegłym) rozegraniu wyborów w radzie, tych kilku radnych, którzy uzyskali mandaty z innych, niż popierające pana komitety wyborcze, zostało „obłaskawionych” powierzeniem im funkcji...
Powiem szczerze, że burmistrz poradzi sobie z najtwardszą i najbardziej krzykliwą opozycją. Po prostu przepisy o samorządach pozwalają mu rządzić niemal samodzielnie, nawet gdy nie ma za sobą popierającej go rady. Zawsze też może odwołać się do woli mieszkańców w referendach, plebiscytach, czy budżetach obywatelskich. Mamy taki mandat od mieszkańców. Nie muszę więc w jakiś przemyślny sposób zabiegać o głos radnych opozycyjnych.
To kłóci się nieco z pojęciem demokracji...
Oczywiście, głos rady jest dla burmistrza niezwykle cenny, ale nie wiążący. Nie ma jednak obawy, że może wystąpić tak rażący konflikt interesów. Nawet w poprzednich sześciu latach dochodziliśmy do konsensusu, choć opozycja na wszystko reagowała – to nie przejdzie... Po prostu, zarówno burmistrz, jak i radni są co cztery lata poddawani społecznemu osądowi. A to najlepiej weryfikuje czy ktoś dobrze pracował i spełniał oczekiwania mieszkańców.
Czy może pan określić swój polityczny profil – to znaczy jakie ugrupowanie polityczne jest pańskim zapleczem?
Wiązanie się z partiami politycznymi dawno mam za sobą. Oczywiście działałem kiedyś, jeszcze w czasach PRL-u, w opozycji. Później, gdy kandydowałem w wyborach samorządowych, byłem zwolennikiem teorii, że najlepszy jest kandydat, którego popierają wszystkie partie... I zasadę tę wyznaję do dzisiaj.
W poprzednich wyborach popierało pana również Prawo i Sprawiedliwość. W tych partia ta wystawiła własnego kandydata. Współpraca została zerwana?
Nie było żadnej współpracy, więc o zerwaniu nie można mówić. Sądzę, że PiS chciało po prostu zaznaczyć swoją obecność w naszej gminie. Jeszcze raz podkreślę, że współpracuję z ludźmi o różnych poglądach, ale o poparcie żadnego z ugrupowań politycznych nie zabiegam.
Chyba definitywnie wypadł z gry, przynajmniej na najbliższe cztery lata, pana główny adwersarz w poprzednich i tych wyborach – Artur Banasiewicz. A – jak mówią – toporek opozycji, Dariusz Piątkowski postanowił przenieść (skutecznie zresztą) pole bitwy na forum rady powiatu. Czekają pana w ratuszu 4 lata spokoju...
W życiu nie ma pustki. Odchodzą jedni, w ich miejsce zjawiają się inni. Jeżeli nawet w tej chwili nie widać opozycji, to – jestem o tym przekonany – szybko się pojawi. Była już taka sytuacja, że miałem poparcie 18 radnych. Wydawało się, że będzie miło i przyjemnie. Tymczasem w połowie kadencji ukształtowała się twarda opozycja, jakiej nikomu nie życzę.
Ale przyczyna, o ile wiem, leżała nie w pracach rady, ale w urzędzie...
Ma pan rację – dotyczyła pracowników urzędu, którzy zaczęli się bawić w politykę. Uważam, że urzędnik powinien być w swej działalności apolityczny. Niestety, miało to odzwierciedlenie w obradach rady miasta.
Czy nie obawia się pan, że brak konstruktywnej krytyki może jednak prowadzić do zaniku samokrytycyzmu w działaniu władz?
No cóż, mogę tylko przyrzec, że chętnie będę się poddawał ocenie społecznej, aby popełniać jak najmniej błędów...
Przejdźmy do rzeczy ważniejszych... Jakie są strategiczne plany rozwoju gminy i miasta na najbliższe 4 lata?
Jest oczywiście program, który przedstawiłem startując w wyborach. Proszę tego nie traktować jak cynizm z mojej strony, ale to raczej ogólny zarys tego, co zamierzam wykonać. Będę namawiać radę miasta, aby wybrać kilka propozycji z tego programu, którym nadamy charakter priorytetowy. Wiadomo, że będziemy robić drogi, łatać w nich dziury, poprawiać chodniki, oświetlenie, będziemy robić kanalizację, utrzymywać szkoły – to robi się zawsze i nie zamierzam tych spraw zaniedbać, gdyż wpływają na jakość życia codziennego. Ale są też inwestycje bardzo ważne, właściwie żywotne dla gminy. Za najważniejszą uważam zagospodarowanie Słomczyna. Ileś tam lat temu udało mi się ściągnąć do Grójca Faurecię, co miało zbawienny wpływ nie tylko na nasz rynek pracy, ale też wzmocniło gminną kasę (podatki). Przyciągnięcie inwestorów do Słomczyna, stworzenie tam tzw. strefy przemysłowej Grójca, jest zadaniem pierwszoplanowym. Wiąże się to z pracą dla ludzi i dochodami dla gminy. Poza tym pozwoli na rozwiniecie infrastruktury, wzmocni pozycję i atrakcyjność naszego regionu. Na tym się skupię w tej kadencji.
Jest też kilka rzeczy w mieście niezbędnych. Zaliczam do nich zwiększenie liczby miejsc do parkowania samochodów. Plac między ul. Mogielnicką i Mszczonowską idealnie się do tego celu nadaje. Przedtem jednak trzeba ten plac wykupić. Druga rzecz – amfiteatr. Tu jednak nie ruszymy z pracami bez wsparcia starostwa (toczy się proces sądowy o ustalenie własności tego terenu). Istnieje też plan budowy nowej hali widowiskowo-sportowej. Mamy sporo małych sal gimnastycznych przy szkołach i Hale Spartakus Grójeckiego Ośrodka Sportu, ale okazuje się, że to wszystko nie wystarcza. Na większe imprezy sportowe i widowiska przydałaby się większa
i bardziej nowoczesna hala. Być może znajdzie ona miejsce przy Szkole Podstawowej nr 1.
To priorytety dla miasta, a dla gminy?
Ze wszystkich stron docierają do mnie prośby o poprawę stanu dróg. I w tej kadencji będzie to dla mnie najważniejsza sprawa, podobnie jak rozbudowa kanalizacji. Na inwestycje przeznaczamy w tym roku około 12 mln zł. Ale, jak wiadomo, budżet może zmieniać się wiele razy w roku.
Podkreśla pan przy każdej okazji dobry stan finansów gminy. Jakie są więc możliwości zaciągania kredytów? Może się przecież zdarzyć, że zdobędziecie dużą dotację unijną i trzeba będzie dołożyć do inwestycji z własnej kieszeni...
Zadłużenie wynosi 22 proc. dochodów własnych miasta i gminy, a więc jesteśmy bardzo wiarygodni dla banków.
Nową kadencję rozpoczął pan od dwóch kontrowersyjnych decyzji. Na funkcję wiceburmistrza powołał pan Karola Biedrzyckiego, a na stanowisko dyrektora Zakładów Wodociągów i Kanalizacji przesunął pan dotychczasowego zastępcę – Janusza Gawła.
Biedrzycki przez sześć lat pracy w Dziale Promocji doskonale się sprawdził na tym stanowisku i poznał specyfikę pracy w urzędzie. Ma duży potencjał, a jego sporym atutem jest młodość.
Skoro tak wysoko ceni pan pracę Karola Biedrzyckiego, dlaczego zatrudnił pan, jako swego doradcę Pawła Ciacha. Przecież powierzył mu pan niemal te same obowiązki, do wypełniania których zobowiązany był Biedrzycki...
Te dwie funkcje w pewnym sensie rzeczywiście dublują się. Mam jednak prawo do zatrudnienia dwóch doradców. Paweł Ciach, który ma olbrzymie doświadczenie z zakresu public relations, pomaga nam m.in. we współpracy z mediami, kreowaniu wizerunku i kontaktów z zagranicą. Przygotował bardzo ładny folder o naszym mieście i gminie. Mogę tylko dodać, że z jego 4-letniej pracy dla naszego urzędu jestem zadowolony.
Wróćmy na chwilę do Janusza Gawła. Wielu grójczan zastanawia się, dlaczego pana zastępca w ubiegłej kadencji został mianowany dyrektorem Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Grójcu (zastąpił na tym stanowisku Małgorzatę Błędzińską, przesuniętą na wicedyrektora). Zwykle na takie stanowisko obowiązuje konkurs...
Janusz Gaweł został radnym powiatowym i w świetle obowiązującego prawa nie może pełnić funkcji zastępcy burmistrza.
W „mieście” krąży anegdota, że Janusz Gaweł dowiedział się o tym, że startuje w wyborach na radnego powiatowego, od mieszkańców...
Grójec jest więc – jak widać i słychać – lepiej poinformowany od nas samych... Ale poważniej – po kontroli w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji postanowiłem dokonać zmian personalnych na kierowniczych stanowiskach. Uzyskanie mandatu radnego powiatowego przez Janusza Gawła decyzję tylko ułatwiło i przyspieszyło. Przepisy pozwalają mi na przenoszenie pracowników pomiędzy jednostkami gminnymi za ich zgodą.
Pana drugi zastępca, przemiły zresztą człowiek, Tadeusz Krzyżanowski na koniec kadencji będzie mieć... 71 lat.
Każdemu życzę takiego usposobienia i kompetencji. O ile jednak wiem, Tadeusz wybiera się na wiosnę przyszłego roku na emeryturę. Ten czas potrzebny jest na zgromadzenie odpowiednich dokumentów.
Życzymy powodzenia i... (mimo wszystko) dotrzymania obietnic wyborczych.
Leszek Świder